poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Stało się! Miał być odpoczynek nad polskim morzem połączony z wygodnym transportem. Godzinka lotu samolotem zamiast 10 godzin mordęgi w zatłoczonym, zagrzanym pociągu. Lecz dwa dni przed odlotem wszystko dupnęło...
Na pewno każdy już słyszał o upadku linii lotniczych OLT Express, które miały zrewolucjonizować polski transport. Pech chciał, że dwa dni przed moim odlotem linia ogłosiła odwołanie wszystkich lotów krajowych... No cóż, pech to pech. Ale fajnie by było odzyskać pieniądze za bilety, czyli prawie 400 zł (tam i z powrotem dla dwóch osób na trasie Kraków-Gdańsk).
Dzwoniłem na call center, tam obiecano mi, że pieniądze zostaną zwrócone w ciągu 14 dni roboczych. Oczywiście termin nie został dotrzymany :)
Miałem to szczęście, że za bilety płaciłem kartą. Pozostała mi więc ostateczność w postaci procedury chargeback, czyli cofnięcia płatności. W skrócie mógłbym opisać, że jest to tylna furtka na odzyskanie pieniędzy od nieuczciwych kontrahentów udostępniona przez firmy VISA i Mastercard. Wystarczy udowodnić, że opłacona firma nie wywiązała się z usługi (w tym przypadku: opłacony lot nie odbył się). Po więcej informacji odsyłam do Googli.
Dziś do mojego banku (Getin Online) wysłałem podanie o rozpoczęcie procedury chargeback wraz z kompletem dokumentów, które potwierdzają, że wyczerpałem wszelkie możliwości reklamacyjne w OLT Expressie. Ciekawy jestem, jaka będzie odpowiedź banku. Każda zainteresowana osoba wie, że polskie banki boją się tej procedury jak ognia - pewnie z własnego lenistwa, bo wymaga to dużej ilości papierkowej roboty i komunikowania się bezpośrednio z firmą wydającą kartę. Podczas kontaktu z infolinią Getin Online próbowano mnie już wprowadzić w błąd informując, że procedura chargeback jest dostępna jedynie dla posiadaczy kart kredytowych, a nie debetowych. Jest to kłamstwo, bo procedura ta jest dostępna dla wszystkich typów kart płatniczych. Nawet konkurencyjny bank BZWBK potwierdza to na swojej stronie FAQ. No cóż, już wielokrotnie spotkałem się z brakiem jakichkolwiek kompetencji osób, które są zatrudnione na infoliniach w polskich bankach. Dodam tylko, że konsultant z którym rozmawiałem, po moim pytaniu poszedł gdzieś "wyjaśnić to", co zajęło mu prawie 20 minut... Za rozmowę telefoniczną nikt mi kasy nie zwróci.
No cóż, list wysłany, zobaczymy...
0 komentarze:
Prześlij komentarz