wtorek, 2 lutego 2010

o 15:14 , Autor: Goku122

Niestety - pogarszający się stan mojego kolana (które wprawdzie nie przeszkadza mi w chodzeniu, ale zdecydowanie utrudnia np. chodzenie po schodach) zmusił mnie do zanurzenia się po raz pierwszy w najbardziej zagadkowej organizacji na świecie, która powszechnie zwie się polską służbą zdrowia.

Moją wędrówkę ku zdrowiu musiałem oczywiście rozpocząć od najniższego szczebla, czyli lekarza pierwszego kontaktu. Po załatwieniu terminu i odczekaniu swego w kolejce, Pani Doktor od razu wypisała mi skierowanie na leczenie specjalistyczne do chirurga-ortopedy. Kolejnym krokiem było załatwienie terminu wizyty w poradni specjalistycznej w wybranym przeze mnie szpitalu. Mój wybór padł na Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. L. Rydygiera w Krakowie.

Pierwsze co mnie uderzyło, to wyjątkowo ciekawe oznakowanie szpitala. Wszystkie możliwe punkty rejestracji do poradni specjalistycznych zostały ładnie oznakowane - z wyjątkiem mojej, czyli Poradni Chirurgicznej. Na szczęście szatniarki, pracujące jednocześnie jako punkt informacyjny, całkiem porządnie wytłumaczyły mi w jakim kierunku powinienem się udać szpitalnym labiryntem - tzw. "tablice informacyjne" można rozbić o kant tyłka, bo z ich pomocą człowiek nie jest w stanie gdziekolwiek trafić. Po dwóch skrętach w lewo, minięciu ostrego dyżuru i kilku kolejnych bloków szpitala, dotarłem do rejestracji Poradni Chirurgicznej.

Dwa okienka rejestracji, spora kolejka. Być może wszystko mogło by odbyć się zdecydowanie sprawniej, ale "królami szpitala" są oczywiście (znane z autobusów miejskich) turbobabcie i turbodziadki, które uwielbiają wpierniczać się na początek kolejki. Jeśli ktoś zwróci im uwagę, to oczywiście szybko odpyskują, że "przecież oni stoją tu od 7 rano" (miałem ochotę odpowiedzieć, że gó*no mnie to obchodzi, ale jakoś się powstrzymałem).

Jakoś dopchałem się do tego okienka i przedstawiłem odpowiednie dokumenty. Termin wizyty mam wyznaczony na początek kwietnia. Z mojej rozmowy z lekarką pierwszego kontaktu wynika, że powinienem raczej spodziewać się zabiegu artroskopii - a to wiąże się również z wcześniejszym przeprowadzeniem serii szczepień przeciw żółtaczce (na wszelki wypadek). Pożyjemy, zobaczymy.

Ktoś zapyta - dlaczego męczysz się z NFZ, zamiast iść od razu do prywatnego gabinetu? Odpowiadam - rodzice od lat płacą składki na służbę zdrowia, to dlaczego mam nie skorzystać z czegoś, co mi się należy? Póki mam siłę, to wycisnę z NFZ tyle, ile się tylko da.

Z przyjemniejszych rzeczy: hemoglobina wróciła do normy i mogłem dziś dwunasty raz oddać honorowo krew. Legitymacja krwiodawcy zapełniona, "na dniach" powinienem otrzymać nową, tym razem z twardymi okładkami. Do odznaki 3 stopnia brakuje jeszcze dwóch oddań krwi.

Ja wracam do zjadania moich darmowych czekolad, a wszystkim walczącym z polską służbą zdrowia polecam utwór zespołu Czarno-Czarni:



2 komentarze:

  1. Życzę wytrwałości i szybkiego powrotu do zdrowia, bo snowboard i rowery czekają!

  1. powodzenia ... ja niestety też nie ma dobrych wspomnień z NFZ ... w pracy spadło mi na nogę >80kg żelastwa powodując dosyć dużą stratę (mianowicie paznokieć do wyrwania) ... więc zaczynamy (dodam, że poruszanie się dla mnie było męką/cierpienie, no ale trzeba ...)

    Epizod 1. "lekarz pierwszego kontaktu"
    otrzymałem skierowanie natychmiast na chirurgię do szpitala MSWiA (najbliższy) na usunięcie paznokcia + rentgen stopy bo palec może być zmiażdżony/złamany, na co wskazywać mógł ból oraz duży ropniak pod paznokciem ... (sytuacja ma miejsce po godzinie 17)
    z nadzieją wyruszam do szpitala...

    Epizod 2: SOR
    próbuję dojść do szpitala (ok. 1,5km) ze względu na porę dnia muszę iść już na SOR (bo doszedłem po 18) tam czekam ... pół godziny, godzinę, półtora... przy okazji miałem niemiłe kontakty z osobami czekającymi w kolejce (bo oczywiście problemy gastryczne pijanego menela oraz zacięcie się w palec 35'letniego chłopczyka co to przyszedł z mamusią są ważniejsze, niż fakt, że akurat jest reanimacja świeżo przywiezionego pacjenta [*]), no ale jak siedzę to tak bardzo nie boli ... doczekałem się!
    idę: skierowanie, radość w oczach, że usuną ... ale NIEEE!
    Takie coś nie zagraża mojemu życiu więc proszę się zgłosić do chirurga jutro od 10:30 do 13 bo akurat możemy nagle potrzebować sali. Ok, rozumiem...

    Epizod 3: "Rejestracja do chirurga-ortopedy"
    Idę do recepcji, chcę się zapisać ... skierowanie jest, ja jestem czego można więcej chcieć ...
    "niestety, rejestrujemy tylko w dniu przyjęcia, proszę przyjść ok 7 rano to ma pan szansę być przyjęty tego samego dnia".
    Wracam ... z bólu nawet nic nie zrobiłem, poszedłem spać, jednak położenie się oderwanym paznokciem to nie jest taka prosta sprawa...
    Pobudka o 6...

    Epizod 4: "Cudowne ozdrowienie"
    Jestem w poradni o 6:30, jestem pierwszy :) pytam pielęgniarki czy aby na pewno, czy chirurg dziś przyjmuje, czy to na pewno ta kolejka, czy miała dobry sen... wszystko układa się po mojej myśli ... do czasu ... zarejestrowałem się o 7, chirurg przyjmuje od 9 ... słuchawki -> ławka -> oparcie -> spanie ... budzę się... ciągle jestem pierwszy. Wchodzę:
    - proszę ściągnąć buta
    - (skarpeta w krwi - rana pękła)
    - z ok. 2 metrów Pani Chirurg z okularami a'la Wino owocowe Komandos mówi, że ładnie się goi i nic nie będziemy robić, bo skoro to nie było tego samego dnia co wypadek to nie kwalifikuje się do postępowania przyśpieszonego (natychmiastowego usunięcia) oraz jeśli przyszedłem sam, to znaczy, że mogę chodzić więc noga jest cała... (w 12h dostałem 2 skrajnie różne opinie) - wziąłem tylko zwolnienie z zajęć i wracam... próbuję wrócić (przy okazji zabrano mi skierowanie więc nie mam co próbować iść gdzie indziej)

    Epizod 5: "Happy-k!@# end"
    przy wyjściu dowiedziałem się, że muszę donieść dowód ubezpieczenia bo w przeciwnym wypadku zostanie wystawiony rachunek za wizytę (ok 4 minuty)
    - no ale przecież jestem studentem (pokazuję podbitą legitymację) więc chyba jestem ubezpieczony (nie kryłem irytacji zaistniałą sytuacją)
    - to ubezpieczenie jest od wypadków (?! - a z czym k@!$ przyszedłem?) a nam potrzeba z ZUS, jak Pan nie doniesie w przeciągu 3 dni wystawimy rachunek

    Epizod 6 - "Pointa"
    - dokumenty doniosłem, chociaż pracownicy przychodni/szpitala/ZUS do którego jestem zapisany nie widzieli takiej potrzeby by mi je wydać (właściwie mojej mamie)
    - paznokcia sam wyrwałem (nie polecam takiej zabawy)
    - nie odrasta (już kiedyś straciłem paznokcia i w miarę prędko zaczął odrastać)
    - jest dosyć widoczne wgłębienie w palec w miejscu gdzie był paznokieć
    - sam palec jest cały czas bardziej czerwony niż reszta oraz boli przy kontakcie z czymkolwiek...

    ___
    także, życzę Tobie zdrowia oraz byś nie miał takich problemów jak ja